Relacja z rejsu na zlot YKPM 23 czerwca 2010

Midsommardagen godz 18. Wypływamy z kanału Falsterbo.

Już od pczątku zmiana planów. Szykuje nam się wiatr z południowego-wschodu, więc podejmujemy decyzje o nocnym silnikowym plynięciu do Rönne. Całkowita flauta. W nocy straszna wilgoć.

10 rano 27-06-2010 docieramy do Rönne. Tankowanie, śniadanie i dalej w drogę. Krótki postój do 12:00, Sławek jednak zdążył „zaprzyjaźnić” się z bosmanem w Röne. Niestety wiatr bardzo słaby. Płyniemy 2.5-4 węzły. Godz 21, predkość poniżej 2 wezłów i decyzja o przejściu na napęd mechaniczny. Do Łeby daleko, a my nadal przy Bornholmie. Wiatr 0, ale zachód słońca i wschód księżyca jest niepowtarzalny. Kolory jak ze straszliwego kiczu, ale jakie niesamowite i prawdziwe. Na odcinku do Łeby Bałtyk zupełnie wyludniony. Tylko parę statków przez całą noc i to bardzo daleko. Przypływamy o godz. 12:00. Zostaniemy tu jeden dzień, bo dopiero pojutrze szykuje się lepszy wiatr.

30-06-2010 godz.4 rano. Ruszamy na Hel. Wiaterek sympatycznie wieje ze zmiennych kierunków, od południa do północno-zachodniego, rosnący. Przy Helu mamy już 10-12 m/s. Nareszcie płyniemy o własnych siłach. Jest tak fajnie, co poniektórzy słyszą Radio Maryja na kanale 16. Po jednodniowym postoju na Helu ruszamy do Gdyni na żaglach. W marinie kocioł. Najlepsi z całego swiata będą się ścigali na 49-ach. To prawdziwe maszyny do ścigania! W Gdyni zmiana załogi. Nareszcie będzie hetero.

Dołaczają żony. 3-07-2010. Płyniemy do Gdańska. Po drodze dobijamy do mola w Sopocie. Mamy pół godziny na spacerek. Polska przywitała nas słoneczną pogodą i słońce do dzisiej nadal grzeje. Stoimy w marinie w Gdańsku. Niedziela 4 lipca. Ludzie biegają na wybory a my pijemy piwo. Nadal stoimy w Gdańsku, dotychczas zdecydowanie najlepsza marina. Bosmana brak, same młode bosmanki plus ochroniarz. Toalety i prysznice super. Odwiedzamy skansen żeglugi Zejmana. Warto zobaczyć i posluchać opowieści.

5 lipca. Płyniemy na Hel przez Jastarnię. Pełny zawód, w Jastarni jak 30 lat temu. Na Helu musimy czekać dwie noce, bo fala ponad dwa metry i wiatr od NW. 8 lipca Startujemy rano do Wladyslawowa. Fala trochę mniejsza ale nadal ostro dmucha z NW. Halsujemy skutecznie do 18:00. W sumie żeglarski super dzień. Władysławowo to chyba największy port rybacki w Polsce. Jest jeden pomost dla jachtów. Następnego dnia płyniemy do Łeby. Wiatr średni i upał niesamowity. W Łebie zostajemy tylko na noc. 10 lipca Płyniemy do Ustki. 4 godziny rewelacyjnej jazdy. Wiatr południowy, 8-10 m/s, zero fali, maksymalne predkości. W Ustce spotykamy jacht Babel naszego klubowego kolegi. Nadal wściekłe upały, ponad 35 C. Do Darłowka następnego dnia zabieramy pasażerów. Pogoda jak poprzedniego dnia, rewelacja. Szkoda, że taki krótki etap. Bosmanka chyba po udarze slonecznym, kompletnie zakręcona.:)

11 lipca 9:00 Otwieraja most i wypływamy w stronę Kołobrzegu. Wiatr słabo zmienny. Upał afrykański. W Kołobrzegu jak zwykle brak miejsc. Stajemy na tratwę. Andromeda naszego kolegi z Danii już tu jest. 18.00 przypływa Flamingo. Jest nas co raz więcej.